niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 12

Edytuj post

Złote promienie słońca przedarły się przez moje powieki, zmuszając moje ciało do obudzenia się.
Oczywiście nie muszę dodawać, że ani ja, ani moje ciało nie mieliśmy najmniejszej ochoty wstawać.
Najchętniej leżałabym do jutra... Nie, zmieniam zdanie - do końca mojego życia, które mam nadzieje nie potrwa już długo.
Powoli uprzytomniłam się, a zdarzenia wczorajszego dnia do końca mnie rozbudziły.
Maddie, nie!-krzyczałam w duchu. To wszystko moja wina. Moja i tylko moja. To ja powiedziałam jej te wszystkie bzdury, to przeze mnie wylądowała w szpitalu.
Szpital. Muszę do niej jechać.
W tym samym momencie uświadomiłam sobie jeszcze jedną istotną rzecz. Mianowicie to, że praktycznie obcy mi chłopak imieniem Niall (czy muszę wspominać, że nie jestem jedną z tych nastolatek, które szaleją za nim - członkiem najsławniejszego na świecie boysbandu?) przewiózł mnie do swojego domu i położył do łóżka.
Stawiłam czoła lękowi i otworzyłam jedno oko. Dobrze Lena, teraz czas na drugie -powiedziałam do siebie w myślach.
Ukazał mi się pokój, być może sypialnia. Kremowe ściany z białymi akcentami otaczały mnie z wszystkich czterech stron. Równie białe ramki zawieszone na tychże ścianach mieściły w sobie zdjęcia małego chłopca o jasnych włosach, niebieskich oczach i lekkiej posturze w towarzystwie kobiety i mężczyzny. Byli oni, jak się domyślam, jego rodzicami. Na innych zdjęciach ten sam chłopiec trzymał albo trzymał gitarę albo znów stał z jakimś członkiem swojej rodziny. Zwróciło moją uwagę, że na każdym z tych obrazków był uśmiechnięty od ucha do ucha, ukazując rząd nie do końca równych, ale za to jakich uroczych ząbków.
Moje oczy skierowały się na kilka stojaków w kącie pokoju, na których stały wszelkiego rodzaju gitary. Akustyczne, klasyczne, elektryczne,... Naliczyłam łącznie sześć instrumentów, każdy w idealnym stanie. Podejrzewam, że na żaden z nich mnie aktualnie nie stać. Jako miłośnik gitary, nie mogłam pozwolić na zmarnowanie okazji na dotknięcie takich pięknych instrumentów.
Bardzo delikatnie przejechałam opuszkami palców po zimnych strunach. Na całe szczęście dźwięki nie były na tyle głośne by ktokolwiek stojący kilka metrów dalej mógł je usłyszeć. Uśmiechnęłam się.
-Podobają ci się? -na dźwięk tego głosu o mały włos nie wpadłam na podziwiane wcześniej instrumenty.
Niall, ubrany w w siwy podkoszulek i zwykłe, niebieskie dżinsy, stał w drzwiach pokoju niecałe pięć metrów ode mnie. Niewiele różnił się od chłopca ze zdjęć w białych ramkach wiszących obok jego głowy. No, może miał prostsze zęby.
-Przepraszam, nie powinnam była ich dotykać, są twoją własnością. -wyjąkałam speszona.
 Podszedł bliżej uprzednio sygnalizując swój zamiar wzrokiem.
Zręcznie chwycił gitarę, którą wcześniej oglądałam i podał mi ją.
-Trzymaj.-powiedział.
-Tak po prostu?-zapytałam zanim zdążyłam ugryźć się w język.
Dziwnie się na mnie spojrzał.
-Dlaczego nie?-wzruszył ramionami w zabawny sposób.
-Ja nie lubię gdy ktoś dotyka moich rzeczy. -wytłumaczyłam jakby go to interesowało.
Pod pretekstem dalszego oglądania instrumentu odwróciłam od niego wzrok.
W moich rękach gitara wydawała się jeszcze piękniejsza niż wcześniej, na stojaku.
Mimo to, wciąż byłam przekonana, że nie powinnam jej trzymać i wręczyłam ją jej właścicielowi.
Pokiwałam tylko głową, a Niall nic nie powiedział. Zrozumiał bez słów.
-Masz ochotę na naleśniki?- zapytał zmieniając zręcznie temat. A może nie tak do końca zręcznie?
Śniadanie=jedzenie.
-Jasne-kłamstwo wyszło mi nadzwyczaj dobrze.

Po zjedzeniu połowy naleśnika bez nadzienia trzymałam się mocno za brzuch. Zawsze odnosiłam wrażenie, że jeżeli nie będę tego robiła, żołądek rozrośnie się do gigantycznych rozmiarów i umrę na otyłość. Toteż ściskałam brzuch obiema rękami tak mocno, jak tylko potrafiłam.
-Wszystko dobrze? -zapytał Niall równocześnie prowadząc auto.
Nadal wydawał się lekko speszony po naszej wcześniejszej rozmowie odbytej w jego kuchni. Oczywistym było to, że chciałam dowiedzieć się jakim cudem trafiłam do niego. Mimo, że byłam szczerze wdzięczna za opiekę, nie przepadałam za podejmowaniem decyzji za moimi plecami.
On nie widział w tym nic nieodpowiedniego.
-Moja przyrodnia siostra trafiła do szpitala. Przeze mnie. Przepraszam, ale mogę wydać się nie miła. Odpowiadając na pytanie: nie, nic nie jest dobrze-wypuściłam z siebie słowa niczym karabin maszynowy naboje.
Na tym zakończyła się nasza krótka, aczkolwiek treściwa rozmowa.

Przejeżdżałam czubkiem mojej czarnej tenisówki po tworzywie jakim wyłożone były podłogi na szpitalnym korytarzu. Elizabeth i tata siedzieli w pokoju, w ktòrym leżała Maddie. Załatwiali jakieś formalności związane z wypisem dziewczynki. W duchu cieszyłam się, że jej stan pozwala na powrót do domu.
Tak, nikt się nie przesłyszał ani nie przewidział: cieszyłam się z powrotu różowego potworka.
Nie rozumiem co się stało, jakim cudem tak szybko zmieniłam nastawienie do całej tej idealnej rodzinki. Najpierw był Colin, a teraz Maddie. Czy do Elizabeth również uda mi się przekonać?
-Nie wydaje mi się-powiedziałam pod nosem odpowiadając na własne pytanie i ściskając mocniej jej torebkę. Kazała mi ją potrzymać nim weszła na salę z tatą.
Skurzana, ciemno brązowa ze złotawo-rdzawymi akcentami po bokach. Większa niż foliówka na pieczywo dawana za darmo w super marketach.
Pachniała nienagannie, ponieważ w środku wiedźma umieściła małe saszetki uwalniające zapach.
Miałam cichą nadzieję, że jakimś cudem pozostanie na torbie choć nutka szpitalnego odoru chorych ludzi.
Wymyśliłam nawet, jak można by nanieść ten smród. Najpierw musiałabym skoczyć na izbę przyjęć i pogrzebać w koszu z odpadkami medycznymi, co nawet w myślach budziło we mnie odruch wymiotny. No, ale w końcu czego się nie robi...
Nie dane było mi dokończyć mój inteligentny plan - białe drzwi uchyliły się nieznacznie.
-Hej Lena -powiedziała niska postać.
Na jej szpitalną piżamkę w pośpiechu nałożono cieńki płaszczyk, a na grube skarpetki odziano trampki za kostkę, które nie miały nawet zawiązanych sznurowadeł. Twarz okalały już lekko przetłuszczone, jasne włosy.
Nikt pewnie nie uwierzyłby mi, gdybym teraz powiedziała, że dziewczynka szeroko się uśmiechała w tym momencie, ale taka była rzeczywistość. Nie było na niej choćby cienia smutku czy żalu do mnie. Jedyne, co dostrzegłam to lekkie zmęczenie w postaci podkrążonych oczu.
-Cześć Maddie -mówiąc to, podbiegłam do niej i przytuliłam ją.
O dziwo, dziewczynka odwzajemniła uścisk.
-Cieszę się, że cię widzę -powiedziała nie odrywając się od mojej szyji.
-Ja też. A gdzie twoi rodzice? -zapytałam, gdy zorientowałam się, że tylko Maddie wyszła z sali.
Dziewczynka puściła mnie na tyle, by mogła obrócić się w stronę drzwi.
-Chyba lekarz chciał jeszcze z nimi porozmawiać -powiedziała i wruszyła ramionami.
Kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem.
Usiadłyśmy na plastkowych krzesłach ustawionych wzdłuż korytarza, z których wcześniej nie korzystałam.
Po paru minutach poprosiłam by popilnowała torby Elizabeth, a sama poszłam do automatu po herbatę dla małej.
Wracjając z gorącym kubkiem w ręce poczułam jak w kieszeni spodnii wibruje mi telefon.
"Wszystko OK?" - wiadomość od Nialla.
To było miłe z jego strony. Wszystko co robił było miłe, więc kto by się dziwił.
Odpisałam grzecznie, że wszystko w porządku i wróciłam pod salę.
Maddie stała oparta o ścianę, a Elizabeth i tata stali ramię w ramię naprzeciw mnie.
Bez słowa podałam przyrodniej siostrze papierowy kubek z herbatą.
-Dziękuję -powiedziała ogrzewając sobie jednocześnie ręce.
Spojrzałam na tatę. Nie napotkałam jego wzroku -wpatrywał się w ścianę.
Macocha miała identyczny wyraz twarzy. Co jest grane?
-I jak, jedziemy do domu? -moje słowa wybudziły ich z transu. Oboje przytaknęli i wyszliśmy ze szpitala.
___________________________________

Dominika (icantbreatheicantsmile):
Cześć wszystkim! Nie mam pojęcia czy spodoba się Wam rozdział dwunasty, nie wiem czy mi samej się podoba. Tak jest za każdym razem "Och, tu mogłam coś dopisać! O Boże, to nie brzmi dobrze...". Same wiecie o czym mówię. Pozostawiamy, więc ocenę Wam - czytelnikom :) Buziaki! ;D

9 komentarzy:

  1. świetny!!! czekam na następny <333
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Next...czekam <3 KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się bardzo podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze to jest swietne! Next next next !

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest genialny, ale mam jakieś takie złe przeczucie co do losów głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  6. http://rytm-jego-slow.blogspot.com - zapraszam na nowy rozdział! <3

    PS. Przeczytam wasze opowiadanie pewnie dopiero w następny weekend. Przez studia mam bardzo mało czasu, a czytam sporo blogów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za informację! :) Miałam iść spać, ale chyba zmienię plany haha

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation