sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 7

Edytuj post
Stanęliśmy przed budynkiem jakiejś kawiarni, o której wcześniej nie miałam jakiegokolwiek pojęcia.
Niall otworzył drewniane drzwi i przepuścił mnie w nich. Mruknęłam ciche: dziękuję i weszłam w głąb pomieszczenia. Od razu uderzył we mnie podmuch ciepłego, świeżego powietrza, a gdzieś pośród niego unosił się aromat kaw i herbat z przeróżnych zakątków świata. Rozejrzałam się uważnie. Kremowe ściany, kominek w dalszej części, ciemne krzesła i tego samego odcieniu stoły wyglądały przytulnie i zachęcająco. Na pewno od tego momentu będę przychodziła tutaj częściej. Wybrałam sotlik w oddalonej części kawiarni i podążyłam w jego stronę. Zajęłam miejsce, a Niall poszedł zamówić dla nas napoje: dla mnie zieloną herbatę, a dla niego... Coś na pewno. Po chwili blondyn opadł na krzesło na przeciwko mnie i posłał mi pełen radości uśmiech.
-Cały czas tu jesteś, nie wyparowałaś...-powiedział jakby prowadząc monolog.
-Czy mogę to samo powiedzieć o tobie? -zapytałam, ale oczywiście nie oczekiwałam odpowiedzi.
Otworzyłam usta by znów z lekka go zaatakować, ale uprzedziła mnie kelnerka. Na dźwięk jej głosu podskoczyłam na krześle.
-Czy mogę państwu coś podać? -pytanie skierowała do mnie.
Po chwili chyba zorientowała się kto siedzi na przeciw mnie.
Rozwarła lekko usta w przypływie oszołomienia.
-Ja poproszę zieloną herbatę, a.. ty?
-Kawę z mlekiem. - chłopak uśmiechnął się do kelnerki, a ta rumieniąc się odeszła.
Zbyłam jej zachowanie spojrzeniem w bok, udawałam, że niczego nie zauważyłam.
Gdy już znalazła się wystarczająco daleko by niczego nie usłyszeć, znów zaczęłam rozmowę.
-Mogę o coś zapytać?
-Oczywiście - powiedział z uśmiechem. Czy on zawsze się uśmiechał? To musi być męczące...
 Pod stołem złożyłam ręce. Głupio mi było pytać zupełnie obcą mi osobę o cokolwiek.
-Co robiłeś wtedy w parku? -odważyłam się.
Spojrzał mi w oczy. Tak, to błękitne niebo znów na mnie spogląda.
Utonęłam. Straciłam świadomość na parę sekund i nawet nie zorientowałam się, że pochylił się nad stołem w moją stronę.
-A ty? -zapytał - A ty co tam robiłaś?
Nie opowiedziałam. Łatwo było zrozumieć, że jest to pewnego rodzaju nagana.
Kelnerka przyniosła nasze zamówienia.
-Czy mogę pomóc w czymś jeszcze? Może zdecydują się państwo na deser?-wyrecytowała formułkę.
Niall z miejsca zamówił dla siebie muffinka z czekoladą i spojrzał na mnie pytająco.
Pokiwałam tylko przecząco głową.
Niall spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, ale nie zareagował i pozwolił kelnerce oddalić się z wciąż trwającym rumieńcem na twarzy, odsyłając ją uśmiechem.
Nie, wcale nie jestem zazdrosna.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - wymsknęło mi się przez usta.
Oczywiście, zamiast zbagatelizować całą sprawę moje niewyparzone usta muszą pogłębiać temat.
-Ty też nie. - odwdzięczył się blondyn.
-Pytałam pierwsza. - uargumentowałam starym tekstem.
Mój Boże, mentalny facepalm. Chłopak spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem. Powoli oblizał usta (nie, wcale mnie to nie podnieciło, gdzie tam) i oparł plecy o oparcie krzesła. Chcąc zrobić na prawdę cokolwiek chwyciłam w szczupłe palce kubeczek z herbatą i podniosłam go do ust. Rękawy luźnej bluzki natychmiast zleciały niżej, ukazując światłu dziennemu moje blizny. Te już wyblakłe, różowe oraz te całkowicie świeże. Wspomniałam może, że rany z tamtej nocy nie chcą się goić?  Z związku z tym, że do zadania ich użyłam brudnego szkła cięcia całkowicie się popaprały i wdało się małe zakażenie. Mój nawyk rozdrapywania strupów na pewno nie pomógł, przez co szramy są czerwone i napuchnięte. Wzrok błękitnych tęczówek natychmiast powędrował na mój nadgarstek. Szybko odstawiłam naczynie i naciągnęłam rękawy po same knykcie dłoni i przycisnęłam je opuszkami palców, aby szczelnie ukryć rany. Niall zmarszczył brwi i spojrzał w moje oczy. Wpatrywał się w nie przez moment, lecz po chwili odpuścił, widząc że są całkowicie wyprane z uczuć. Gdyby tylko wiedział jaka burza szaleje w moim umyśle.
-Miałem ochotę na spacer po ciężkim dniu w studiu.- spokojnie wypuścił słowa przez usta.
Ups, wyczuwam nutkę kłamstwa. Pomimo to pokiwałam głową i poprawiłam pozycję na krześle.
-Teraz twoja kolej. Co ciebie tam sprowadziło? - zareagował na moje milczenie.
Co mam powiedzieć? Na szczęście uratowała mnie kelnerka. Postawiła przed blondynem czekoladową babeczkę na idealnie białym, porcelanowym talerzyku.
-Dziękuję. - chłopak posłał w jej stronę na prawdę dobrze wyćwiczony uśmiech.
Tyko szkoda, że fałszywy.
Dziewczyna speszona odpowiedziała mu tym samym i odwracając się na pięcie odeszła do lady. Biedaczyna, musiała się już dziś tyle na peszyć przy obsłudze jednego klienta.
Niall posłał w moją stronę ponaglający wzrok,  zmuszając mnie do odpowiedzi. W tym samy czasie ugryzł kawałek słodkiej babeczki.
-Potrzebowałam chwili spokoju po kiepskim dniu w szkole. - skłamałam prawie tak samo gładko jak on.
Prawie, ponieważ u mnie nie można było wyczuć ani krzty kłamstwa.
Jednak oboje wiedzieliśmy, że i ja i on skłamaliśmy.
Natychmiastowo straciłam humor, pomimo, że to ja zaczęłam ten trudny temat. Postanowiłam, że i tym razem wybiorę łatwiejszą drogę i ucieknę. No, może nie tak dosłownie.
Teatralnie zerknęłam na zegarek i równie sztucznie wytrzeszczyłam oczy na wskazówki.
-Ojej, już ta godzina. Zasiedziałam się, a przecież obiecałam pomóc Elizabeth w przygotowaniu kolacji.- zerknęłam na niego, a gdy zauważyłam, że posyła mi pełne wątpliwości spojrzenie, uśmiechnęłam się szeroko, aż do bólu i dodałam- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak zgłodniałam. Muszę się zbierać -skończyłam z nutką zawiedzenia w głosie idealnie odgrywając swoją rolę.
-Zgłodniałaś? -zapytał zażenowany.
Wstałam w tym czasie od krzesła by zyskać trochę czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią.
-Oczywiście. Gdybym nic nie jadła, umarłabym. Logiczne, prawda? -zapytałam retorycznie, a w myślach skreśliłam słowo ''umarłabym'' i zamieniłam je na ''utyłabym''.
-Moim zdaniem jesteś wyjątkiem. Wyglądasz na maksymalnie czterdzieści parę kilo i mimo, że nie jesz, to i tak żyjesz. To logiczne nie jest, prawda? -również retorycznie zapytał czym wyprowadził mnie z równowagi.
Gdybym była choć odrobinę silniejsza, oberwał by.
Nie jego sprawa i nie powinien się tym interesować, ale... To spojrzenie. Cały czas czułam w tych oczach naganę od mamy. Miałam wrażenie, że wstydzi się za to jak się zachowuję, za to czym się stałam.
Zaraz po jej śmierci nie rozumiałam co się tak na prawdę zdarzyło, nie dochodziło to do mnie. Dopiero po jakimś czasie mój mózg wywnioskował, że już jej nie ma, tu na ziemi ze mną. Zostałam sama.
A teraz znów pojawia się ktoś kogo w minimalny, a wręcz mikroskopijny sposób interesuję. Ktoś kto jest na tyle mądry by nie wierzyć w większość kłamstw, które wygaduję.
Chciałam pozbyć się tego przyjemnego uczucia gdzieś tam, w sercu. Chyba po prostu nie byłam przyzwyczajona, że kogokolwiek obchodzi mój los.
-Do zobaczenia. -powiedziałam i nim zdążył zareagować wyszłam z kawiarni.
 Stopy prowadziły mnie bez konsultacji czynów ze mną - ludzie nazywają to ''pójściem przed siebie''.
Nim się zorientowałam, byłam w sklepie spożywczym i wpatrywałam się na stoisko ze słodyczami.
Szybko jednak zmieniłam swój obiekt obserwacji. Teraz wydawał mi się być interesujący dział z pieczywem. Jak jakaś wariatka zeczęłam podchodzić do półek i wąchać każdą bułkę i każdy chleb z osobna.
Rozpoznałam nawet jedną z drożdżówek. Miała malinowe nadzienie i była z wierzchu posypana cukrem pudrem. Takie same Elizabeth kupowała dla nas jako przekąskę, ale niestety nie mam pojęcia jak smakują.
Pod wpływem impulsu zapakowałam słodką bułeczkę do papierowej torby i zapłaciłam za nią przy kasie.
Na dworzu zaczynało się już robić ciemno, więc za głosem rozsądku pobiegłam na stację metra.
Pojazd odwożący do dzielnicy, w której mieścił się dom Idealnych miał być dopiero za 40 minut.
Zrezygnowana opadłam na ławeczkę pod jedną ze ścian metra i czekałam.
Oczy zaczęły latać mi na wszystkie strony w wyniku kompletnego zanudzenia.
Dosłownie na przeciw mnie stała dziewczyna ze skrzypcami, aż dziw, że jej wcześniej nie zauważyłam.
Wygrywała na swoim instrumencie piękną melodię i zaczęłam zazdrościć jej talentu.
Na oko była gdzieś w moim wieku. Poczułam się gorzej gdy uświadomiłam sobie, że zbiera pieniądze na życie podczas gdy ja marnuję jedzenie wyrzucając je byle gdzie.
Wstałam z ławeczki i szybkim krokiem podeszłam do niej. Z bliska wydawała się być prawie tak chuda jak ja. Możliwe, że nie jadła od kilku dni. Wrzuciłam do futerału 20 funtów, a po chwili zastanowienia dorzuciłam również zakupioną wcześniej drożdżówkę. Może ten gest nie odwoła w żaden sposób moich win, ale liczę, że przynajmniej Bóg uwzględni to i nie trafię do piekła.
Nareszcie przyjechał upragniony pociąg metra. Już byłam jedną nogą w pojeździe, kiedy nagle sobie coś uświadomiłam.
Przecież jestem umówiona z Madie obok tej cholernej kręgielni. Przeklinając cicho pod nosem, obróciłam się na pięcie i skierowałam do wyjścia z podziemia. Spojrzałam na telefon i przyśpieszyłam widząc 20:23. Dobrze, ze to niedaleko. Z oddali widziałam sylwetkę siostry, która machała na ławce swoimi tłustymi nóżkami. Podeszłam do niej, a ta natychmiastowo zerwała się z ławki i podbiegła do mnie. Miała czerwone oczy, ręce jej się strasznie trzęsły, a łzy rzewnie płynęły po jej zaróżowionych policzkach. Spojrzałam zszokowana na jej stan i po chwili poczułam jak wtula się we mnie łkając, a jej palce zaciskają się na moim płaszczu. Objęłam ją ramieniem i pocierałam plecy, czekając aż się uspokoi. Może i za nią nie przepadałam, ale jakby nie patrzeć, to moja siostra, przyrodnia ale siostra.
-Madie, co się stało? - spytałam cicho.
-Bo ja poszłam z koleżankami do galerii... - zaczęła tłumiąc szloch - i... i tam spotkałyśmy takiego chłopaka... i on... Lena, on mi się podoba - zaniosła się nową falą płaczu - Poszliśmy na lody... a on, on, on... On powiedział, że mi to chyba nie potrzebne, bo jestem strasznie gruba.  - wypłakała, wciąż trzęsąc się od nadmiaru emocji - Lena, ty jesteś taka szczupła, proszę, pomóż mi schudnąć.- poprosiła, odsuwając się ode mnie i spojrzała w moje oczy.
Zawahałam się. Mam pomóc temu małemu, zdradliwemu potworowi? Tylko dlatego, że jakiś chłopak (nie oszukujmy się, miał rację) nazwał ją grubą? Przecież ona ma dopiero jedenaście lat! Przełknęłam ślinę i spoglądając na siostrę powtarzałam: to twoja rodzina, to twoja rodzina, to two...
-Pewnie, poczekaj chwilę i będzie cię błagał, abyś była jego. - rzuciłam w stronę siostry.
Jej oczy błyszczały, kiedy powtarzała: ''dziękuję''.
Mój Boże, postradałam zmysły.

icantbreatheicantsmile:
No, to już rozdział mamy kolejny rozdział! Przed chwilą miałam zaplanowane co sensownego napiszę, kładę palce na klawiaturę i... pustka w głowie. Pewnie to dlatego, że jestem blondynką albo po prostu naoglądałam się za dużo Niekrytego i mózg mi się wypalił. Mniejsza o to. Mam nadzieję, że czekaliście na kolejną część opowiadania o One Direction z Leną w roli głównej :) Pozdrawiam!

Zarozumialec .!
Kolejny zlepek liter zakończony, tym samym kreśląc kolejną część naszego opowiadania. Na prawdę nie umiem teraz sklecić czegoś sensownego, ten dzień był potwornie monotonny i kiepsko się czuję. Także po prostu nie będę tu lepiej nic pisała i życzę wam miłego dnia/wieczoru/nocy. Do następnego rozdziału.

10 komentarzy:

  1. Pięknie piszecie. Macie talent (proszę nie zaprzeczać w myślach bo zdania nie zmienię). Podziwiam was za to że wybrałyście taka bohaterkę bo mało takich opowiadań. Właściwie znalazłam tylko dwa. Więc bardzo wam dziękuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ,bardzo dziękujemy. Takie słowa dużo dla nas znaczą i zachęcają do dalszego tworzenia, więc jeszcze raz: dzięki, dzięki, dzięki. Myślę, że takich opowiadań jest mało, bo to pomimo wszystko dość trudny temat i może się czasem wydawać, że to jest tak samo proste do pisania, jak o szczęśliwej, kochanej nastolatce, tylko że to nie jest prawda. Cieszę się, że znalazłaś coś dla siebie i mam nadzieję, że zostaniesz tutaj z nami do końca.

      Usuń
  2. Omg! Cuda!! Kiedy ogl. Niekrytego zmienia się mój pogląd na świat xd czekam nn<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuper czekam na nastepny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super! Strasznie sie wciagnelam w to opowiadanie i czytalam do pierwszej w nocy przez to do sql spoznilam ~<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, powinnaś iść spać, a doczytać następnego dnia. Mam nadzieję, że nie poniosłaś żadnych większych konsekwencji, a spóźnienie nie było zbyt wielkie. Bardzo dziękujemy za poświęcenie i mam nadzieję, że nie będziesz żałowała tamtego spóźnienia, czytając dalszą część.

      Usuń
  5. No nie zle, przyciagnelas moja uwage xd taki zarcik ;p suuuper i fajnie mi sie to czyta ;* Juz nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu dodaj szybciutko !! KC <333

    OdpowiedzUsuń
  6. kolezanka polecila mi tego bloga i jest naprawde swietny ;D
    ps. polecila tez paru innym osoba wiec pewnie bedziecie miec jeszcze pare czytelmiczek ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog ;33 piszcie dalej ;p

    OdpowiedzUsuń

Credits crazykira-resources | LeMex ShedYourSkin | ferretmalfoy masterjinn | colourlovers FallingIntoCreation